Nie będę Cię więcej prosił,
Żebyś poszedł do logopedy.
Już żem się dość dźwięków naznosił,
Coś je „wysepleniwał” jakoś od biedy.
Tych obiecanek, kurwa twoich cacanek,
Co to w miłosnym przesłaniu płynęły,
Do tych tumanów w ławach, tumanek,
Co na cmentarzach w łapę wzięły.
Nie będę więcej udawał spokoju,
Że wszystko układa się sprawnie.
Ręce ufajdane po łokcie bez znoju,
Masz w gównie i wszystkie zasady na dnie.
Nie daj mi więcej powodów skrajnych,
Do bluźnierstw i plwocin w kierunku,
Tych wszystkich łotrów sprzedajnych,
Gdy w telewizji łżą bez frasunku.
Pozwól odpocząć tym, którzy myślą.
Daj pokój, nie męcz nas niczym więcej.
Na koniec świata niechże Cię wyślą.
Z przesłaniem tam, rozkładaj ręce.
Może się w końcu tubylec jaki,
Na sposób weźmie z bólem w żołądku.
I jak lekarstwo pożre by flaki
Oczyścić z gówna i wysrać w kątku.
2 komentarze:
Jesteś niezłym obserwatorem i masz widzę, własny styl. Tylko...Dokąd to Cię zaprowadzi?
Czy na piedestał do swiateł ramp? Czy w ciemną odchłań, bezimmiennych, zimnych przestrzeni?
Piszę, ponieważ muszę.Taką mam chorobę, wolnością zwaną.Dotyka mnie i przeszywa na oścież, na przestrzał, na przestwór, na wskroś!
Prześlij komentarz