KRÓTKA RYMOWANKA - Przeciwciała

Coś się poczułem źle.

Jakby gorzej zgoła…

Niedziela była, mówię, że

Nie pójdę do kościoła... 

Tak sobie posiedziałem, 

W tiwi zajrzałem w mszę, 

Herbatką się rozgrzałem

Lecz wciąż się czułem źle…

A w porze obiadowej

Gdy zona barszcz podała, 

To się poczułem zdrowiej

Bo rozgrzał mnie wzdłuż ciała.

Na drugie indyk był.

Smaczny niedzielny  ptak. 

Lecz wykwint ze mnie drwił

Bowiem straciłem smak.

Nie czułem nic zupełnie

Kubkami smakowymi. 

I całkiem jakbym w wełnie

Mieszał zębami swymi. 

Rodzinka wciąż w zachwycie

Pławiła się przekornie, 

Im indyk znakomicie

Smakował i wybornie…

Ale ja nic niestety, 

Żadnego w ustach smaku! 

Jak trawa te kotlety. 

Trociny po kurczaku…

I trwało to z dni parę, 

Bez węchu i bez smaku... 

Apetyt miałem w miarę

Jadłem więc z braku laku.

Gdy wszystko już do normy

Wróciło jak należy, 

Powstał dylemat sporny

Dać sobie poziom zmierzyć?

Tak choćby z ciekawości

Lub może dla ochrony? 

Albo dla wierzytelności,

Że jestem wyleczony?

Żona mnie przytuliła

Bo vis-à-vis mnie stała. 

I rzecz już jasną była, 

Że mamy, -  przeciwciała! 

 

Sriptum XVI/XII/MMXXI