KRÓTKA RYMOWANKA - KURwY!


Kury chcą dziobać ciągle ziarna wszelkie,

Zwłaszcza pszenicę jedzą nader chętnie.

Ilości owsa również dawać im niewielkie

I mieszać trzeba różne ziarna skrzętnie…

Sama pszenica zbytnio lubi rozgrzać ciało

I powodować gazy, oraz złe choroby,

A kurom jak to kurom, ciągle bywa mało

I wtedy łatwo bardzo o marskość wątroby.

Zbyt duża ilość ziarna mózgi kurze grzeje,

Wtenczas się w głowach z dobrobytu mąci.

Nie ważne wtedy zwykle, który kogut pieje

I czym skorupka cała, skutkiem tego trąci…

I tak się chyba stało, tym razem niestety,

Za dużo ziarna kury miały pewnie w diecie.

W pewności siebie, - mrzonką był defetyzm,

Sądziły bowiem, że tak zawsze będzie przecież.

I gdy gospodarz zaczął mądrze ziarnem sypać,

Przeniosły tłuste kupry na obce wybiegi.

Zaczęły, zrzędzić, kurzym okiem łypać,

Obłudnych bardzo jęły imać się strategii.

Że oto źle się dzieje w ich kurniku własnym

I ograniczony udział kur jest w demokracji,

A dla ich swobód wybieg własny jest za ciasny,

Że ktoś im miesza w sądach i reprywatyzacji.

I tak kłapały dziobem w sposób niebywały,

Wobec kurnika swego gdacząc treści wrogie!

Szlachetne ptaki w gniazdo swoje by nie srały...

Te są najwidoczniej, parszywej klasy drobiem.

Sriptum XVII/XI/MMXVII Dies Veneris

KRÓTKA RYMOWANKA - Sześćdziesiąt tysięcy nazistów



Wywiesiłem z okna w piątek wieczorem

Flagę narodową.  Załopotała na ścianie.

Między kolacją, kąpielą i telewizorem.

Biało - czerwone - kolorów zgranie.

Jedyna w okolicy,  a domów ze  trzysta,

Załopotała, uszyta przez moją matkę!

Ja, zwyrodniały Polak, czyli nazista,

Czelność miałem i nie lada gratkę,

Dziesiątego listopada wywiesić flagę.

Żeby jedenastego, w oczy raziła od rana.

Zebrałem się na prymitywną odwagę.

Jakaż to demoralizacja nieokiełznana!

 
Scriptum XII/XI/ MMXVII diei dominici



KRÓTKA RYMOWANKA - Opowieść do Mileny

Kiedy ziemia znów obróci się,
Co będzie?
Kim będziesz?
Czy wybuchać będą nadal wulkany ?
Powiedziałem Ci, że oto śpiewa ptak, że krew,
Że otwiera się kwiat
I spadają liście z drzew…


To wszystko.
Czy powiedziałem Ci już wszystko?

Kiedy twarz bruzdami zryje mnie,
Jak będzie?
Kim będziesz?
Czy na ścianie będzie wisiał krzyż drewniany?
Powiedziałem Ci, że brzask, że zmierzch,
Że przytula się świat
I że serce, rozsądkowi wbrew…

To wszystko.
Czy powiedziałem Ci już wszystko?

Kiedy ziemia znów obróci się,
Co będzie?
Kim będziesz?
Czy ogień błyśnie nadal niepojmany?
Powiedziałem Ci, że płacz, że śmiech,
Wody smak,
Że wędrówka kołem toczy się…

To wszystko…
Czy powiedziałem Ci już wszystko?

Dał mi Ciebie wielki Manitu,
Bym zrozumieć jego zamiar mógł,
Od fal morza, aż do wzgórz,
Zanim blisko i daleko, podadzą sobie ręce...
Nim przekroczę ten ostatni próg,
Opowiadam, że jest dobry Bóg,
Opowiadam, że jest wiele dróg...
Dzieciom Twoim powiesz to i jeszcze więcej...
Scriptum XXIII/X/MMXVII

KRÓTKA RYMOWANKA - Wśród nocnej ciszy...



Wolno zwlókł się z łóżka. Dłońmi przetarł twarz,
Palcami wygładził  zmęczone powieki.
Ranek często zdradzał długi  życia staż,
Natręctwo  budzenia, nim zaśnie na wieki…
Zawsze w takich chwilach był w pewnej rozterce,
Co też dzień przyniesie, czy będzie marzeniem?
Dzisiaj ciut inaczej,  bo to po… Pasterce…
Wolne! Bez roboty! Boże Narodzenie…!
. . . . . . . . . . . . . . . .
Skierował swe kroki prosto do łazienki,
Gdzie w wody strumieniu znalazł radość życia.
Za oknem jak zwykle,  nikły blask jutrzenki,
Codzienny towarzysz, codziennego bycia…
Entuzjazmu pełen, nieco odświeżony,
W swej porannej kawie znalazł ukojenie.
Włączył telewizor, by w medialne szpony
Dać się porwać znowu. Przysłowiowy jeleń!

Jak zwykle, codzienne przeglądanie niusów,
Rozpoczął od stacji nonkonformistycznych,
Żeby pośród wszelkich plusów i minusów,
Utkać  w świadomości, swój pogląd logiczny.
We  wszystkich kanałach, ku jego zdziwieniu,
Ticker na czerwono, wrzeszczał wprost z ekranu!
Kompilacja stacji,  ramię przy ramieniu,
Żonglowała kwestią na temat  islamu…

Zeszłej nocy bowiem, podczas celebracji
Cudownych narodzin dziecięcia bożego,
Setka samobójców o ciemnej karnacji,
Odpaliła bomby, w imię boga swego.
Sto pasów szahida o tej samej porze,
Rozerwało w  strzępy liczne wiernych rzędy,
Kiedy w stu kościołach, w Narodzenie Boże
Modlili się wszyscy,  śpiewając kolędy!

Informacje biły tragiczną narracją!
Spikerzy twierdzili, że są  blisko zdarzeń…
Jedni kierowani względną dyplomacją,
Inni sfrustrowani od nadmiaru wrażeń…
Podawali liczbę  ofiar, oraz zniszczeń,
Genezę wydarzeń i interpretacje.
W kadrach umieszczali przeraźliwe  zgliszcze,
Snuli komentarze oraz dywagacje…()
. . . . . . . . . . .
Dłonią wcisnął przycisk od TV pilota.
Ekran błyskiem, skończył swoją złą emisję,
Czarny display milczał  o wszystkich kłopotach
I cisza świąteczna przejęła transmisję.
Za oknami pokoju śnieg wirował miarowo…
Drzewa rozkładały puchate ramiona…
Lampki na choince lśniły kolorowo,
Oświetlając bombek zwisające grona…


. . . . . . . . . . . 


Ciszę przerwał łomot, ktoś w drzwi uderzał!
I krzyki stanowcze w języku gardłowym!
To chyba arabski myślał, nie dowierzał…!
Nowa sytuacja, wymiar całkiem nowy…!
Wyważono drzwi! Z wrzaskiem grupa ludzi
Wbiegła do pokoju. Myślał, że to wizja!
Płać podatek kurwa! I już  się nie łudził,
Nim stał się ofiarą,  to usłyszał, - Dżizja!

Scriptum V/X/MMXVII

KRÓTKA RYMOWANKA - Urbi et Orbi

Jest wiele przepowiedni, a te wieszczą
Ponurą rzeczywistość, która na nas czeka.
Te proroków wróżby, raczej nas nie pieszczą,
No i w objawieniach, smutny los człowieka.

Fusy, chiromancje , symptomaty liczne
Zwiastują nam tezę, że strach się obawiać!
Trzęsienia, powodzie, rewolty publiczne,
Przekaz optymizmem, raczej nie napawa.

Niby rok bieżący, ma być prapoczątkiem…
Oto sto lat bowiem od wydarzeń minie,
Gdy kobiety postać ze świętym dzieciątkiem,
Ukazywać ludziom miała się w Fatimie.

Również sto lat temu, rewolucja wielka,
Październik wsławiła na następne lata.
Miała przyjść nadzieja, a niedola wszelka
Zmieniła faktycznie pojmowanie świata.

I wreszcie rocznica przypada trzechsetna,
Odkąd tajemnicza Loża światem włada
Sto lat temu padła zapowiedź konkretna,
Że zło, kościołowi cios niszczący zada.

Liczne baby Wangi i Nostradamusy,
Stefki Ossowieckie i Krzyśki Jackowskie,
Saby, horoskopy i prorocze niusy…
Wszystko opisuje źle, wyroki boskie.

Strach bije obficie z doniesień medialnych,
Gdy pijemy kawę, rano do śniadania.
I o zmroku, przekaz równie niebanalny,
Z wieczorną modlitwą kładzie nas do spania…

Człowiek to istota strachliwa niestety.
Podatna na gusła i manipulacje.
Jak wodę spragniony, chłonie różne bzdety
I nie ma pewności, czy przyznać im rację.

Lecz nie ma co szukać skutków, czy przyczyny.
Bo Najwyższy często ze śmiercią się brata,
I nie poznasz człeku dnia ani godziny...
Nagle się okaże, że to koniec świata!

Bo jesteś bezsilny, wobec znaków zdarzeń.
Choćby rzeczywistość odkrywała karty...
Wyłącz telewizor, oszczędź sobie wrażeń.
Zima dopisała, wybierz się na narty!

Scriptum XIII/I/MMXVII

KRÓTKA RYMOWANKA - Styczeń 2017

Widziałem zimę.
Bałwana zaczynającego się od kapelusza,
Od dawna wyczekiwaną klimę,
Śnieg i parę minusów Celsjusza.

Wreszcie za oknem
Małe drobinki, jak w lecie pyłki,
Sypią sucho i w mrozie nie moknę.
Choć czasem w bucie woda, dla zmyłki…

Ale to dlatego,
Że za bardzo chce na skróty
Do śniegu puchatego...
I wówczas mocze buty…

No tak! Orła leżąc na plecach
Zrobiłem dużego, pięknie wygniecionego!
Ciężko się potem było pozbierać…
Nie, że niezdara! Ot, dawno nie robiłem tego!

A!  I jeszcze jedno…
Cały czas sypie!
Hu hu ha,  zimowe sedno!
I nikt nie myśli o grypie!

Scriptum V/I/MMXVI

KRÓTKA RYMOWANKA - Tyle dni.



I  jest dwa tysiące siedemnasty rok.
Mało mam włosów, ale dobry wzrok.
Puściłeś mnie Panie w wir i dalej mną kręć,
Siedemnaście tysięcy sto pięćdziesiąt pięć.
I niepojęte są zdarzenia, były i będą.
Nić bytu nieznana, a duchy ją przędą.
Mam nazbierane, a wciąż jednak chęć,
Siedemnaście tysięcy sto pięćdziesiąt pięć.
Cieszę się,  że karma, albo dopust boży,
Zanim mnie ogarnie i w niwecz położy.
Żywa życia Panie, niecierpliwa rtęć,
Siedemnaście tysięcy sto pięćdziesiąt pięć
Tyle dni mi dałeś, wcale się nie dłużą,
Szybciej kręcą globem, już się nie powtórzą.
Kiedy zboczę z trasy, do prosta mną skręć,
Siedemnaście tysięcy sto pięćdziesiąt pięć.
Jeszcze powinienem zdobyć kilka szczytów,
Zanim spotkam przeszłość w krainie niebytu.
Ustal zdrowy budżet,  mimo sporych cięć.
Siedemnaście tysięcy sto pięćdziesiąt pięć.

Sriptum III/I/MMXVII