KRÓTKA RYMOWANKA - Przeklęta opowieść.


Co jest największą inwektywą,
Z ust, zda się ludzkich wypuszczoną.
Obrzucić kogoś łaciną krzywą
Czy sprośnie zbesztać człowiecze łono.
W różnych zawodach, wolnych profesjach,
Terminach, stażach oraz praktykach.
Na egzaminach, testach i sesjach
Przekleństwo człowiek do zdania wtyka.
Czasem przecinek to jest niejako.
Nieraz wręcz sedno rozmowy miłej,
Która się wtedy też,  jako tako,
Do kupy skleja z treści zawiłej.
Czasem zdziwienie podkreśla słodkie.
Innym znów razem radośnie broi.
Jest wykrzyknikiem gdy w palec młotkiem
Stukniemy, wrzeszcząc na czym świat stoi.
W Biurach, urzędach, barach, aptekach,
Wszystkich cechuje kuchni łacina.
Wyrazem złości jest i narzekań,
Kiedy cierpliwość puszczać zaczyna.
I coraz częściej, nie bez kozery.
By oburzeniu nadać wymowy,
Obelga płynie z ust naszych szczerych…
Ty urzędniku kurwa, państwowy!

SCRIPTUM XXX/V/MMXII

KRÓTKA RYMOWANKA - Ballada o Femme...Fatale?

Raz pewna postać, rzec by można wyzwolona.
Bo to podobno dzisiaj proszę ja Was, wielki skarb.
  Kiedy w fotelu siedząc, w z lisów szal wtulona,
Wspomniała uciech moc, które na życia wzięła karb,
  Się zasępiła z lekka i policzek drgnął jej prawy.
Oko mrugnęło lewe w bezwarunkowym, zda się tiku.
  Przez myśl przemknęły wszystkie żarty i zabawy,
Których przez lata całe, nazbierało się bez liku.
  Ten dziwny stan, co wiele razy stawał się udziałem,
Wewnętrznych doznań, tych motyli gdzieś w żołądku.
  Tych komplementów, prawionych dla niej z psim zapałem.
I pocałunków w bramie, żywiołowych bez rozsądku.
  Wycieczek w sfery niedostępne z doborową kompaniją.
Wystaw i rautów, gdzieś w stolicach modnych krajów.
  I kawalerów wiecznych, którzy z żalu więcej piją,
Pozostawionych w płaczu gdzieś, bezradnych na rozstaju.
  Fascynujących znajomości, nowych twarzy na zakręcie.
Brylu w salonach, squatach, leśniczówkach oraz daczach.
  Wszędzie gdzie dobre o przymiotach zacnych jej pojęcie,
Które przez lata nie przemija i się w ogóle nie wypacza.
  Łza zaplątała się na rzęsie i zaswędziały ją powieki.
Pokój, pamiątki, zdjęcia, sterta cała modnych ubrań.
  Nic oprócz wspomnień, którymi otoczyła się na wieki.
Bo spośród bujnych nocy, żadna to nie była ta poślubna.
  Westchnęła w końcu kolejny raz próbując wstać z fotela.
W oknie ujrzała coś gdy dłonią przesunęła w bok firankę.
  Ludzie, spacery, śmiechy, radosna była to niedziela.
Starą, najlepszą z lat młodzieńczych, dostrzegła koleżankę.
Stała w alejce parkowej, letniej, pełnej kwiatów.
Ramiona w przywitania geście miała, ktoś młody szedł naprzeciw.
  Zgarbiona z lekka lecz roześmiana, pośród zielonych aromatów.
W koło biegały krzyczące, rozradowaniem piękne, małe dzieci.
  Miała zawołać w tamtą stronę lecz trudno było w samotności,
Unieść się, krzyknąć, żywiona dusza karmą z chorób wielu.
  Schyliła głowę, wcisnęła szyję w ciepły szal. Tak było prościej.
Przełknęła łzy i zasnęła znów samotna w swym w fotelu...

SCRIPTUM XXV/V/MMXII

KRÓTKA RYMOWANKA - Opowieść płetwonurka.

Na dnie
Jest gładko. Poukładane są
Wszystkie
Zasady. Osiągnęły bowiem dno.
Zrujnowane
Szczyty marzeń. Kolejne
Pozatapiane
Łódki rybaków i okręty wojenne.
Piach jest,
Nic prócz przestrzeni.
Niekiedy gdzieś,
W oddali dzień w cień się zmieni.
Horyzont pusty bezczynnością .
Cisza godna.
Czasem przepłynie harmonią
Napędzana łódź podwodna.
Rozlewa się
Rozlana wszędzie mentalność.
Pragnienie.
Powtarzana, powtarzalność…
*
Panie, proszę Pana.
Pan już dzisiaj ma dość.
Jestem po całym dniu zrypana,
A Pan tu siedzi  jak na złość.
*
*
Nie, nie będzie więcej.
To już był ostatni...
Pusto w głowie i pusto w butelce...
Proszę płacić i palto, zabrać z szatni….

SCRIPTUM XVII/V/MMXII

KRÓTKA RYMOWANKA - Nie jestem artystą, nie mam jachtu ani dżipa. Jestem Oicap, skądinąd z Nicikor

Skądinąd lubię góry
I morza i struktury.
Skądinąd korytarze,
Którymi w nocy łaże.
Skądinąd ścieżki leśne.
Jabłonie, szyszki sosny
I siana kopy gdzie śpię.
Skowronka śpiew radosny.
Skądinąd nurt potoku.
Kamienie przy ognisku
I z brzozy krople soku.
Ziemniaki w palenisku.
Skądinąd w lecie kajak.
Leżenie plackiem w piasku
I drzewo na rozstajach,
Księżyce w słońca blasku.
Skądinąd smak i dźwięki.
Cykady w trawie, gwary.
Harmonie i bębenki.
Powiastki ludzi starych.
Skądinąd drogowskazy.
Gwiazdy i drogi mleczne.
Kompasy i przekazy,
Potrzebne i zbyteczne.
Skądinąd dobre treści.
Czytanki z chmur na niebie.
Przeżycia i powieści,
O których jeszcze nie wiem.
Skądinąd namiętności,
Które zamieniam w trwanie,
Są drogą ku przyszłości,
Którą mnie prowadź Panie.

SCRIPTUM X/V/MMXII



KRÓTKA RYMOWANKA - Oczywista.

Kiedy dzień nocą się staje
I noc przemienia się w dzień,
Wszystko oczywiste się wydaje.
Światło zachodzi, zmienia się w cień.
Przedmioty jasne stają się ciemne.
Pokój zaczyna być spokojny.
Na wierzch wychodzą marzenia senne,
Z koszyka pragnień, nader hojnych.
Albo z ciemności powoli wyrasta,
Pęd do działania i podążania.
Dzień się rozsuwa i przyrasta.
Otwiera oczy, sen precz pogania.
Są więc zdarzenia oczywiste.
Znane od dziejów już zarania.
Poukładane i przejrzyste.
Zmieszczone w ramach oczekiwania.
Zatem gdzie wina tam, też i kara.
Gdzie jest przestępstwo, tam jest więzienie.
Ale nie w Rosji, od Rosji wara.
Tam wątpliwości to pomówienie.
Gra tam orkiestra i jest dyrygent.
Zasady czyste, uczciwe, prawe.
Jest tam raz premier, a raz prezydent.
Czy można jakąś wietrzyć obawę?

SCRIPTUM IX/V/MMXII

KRÓTKA RYMOWANKA-Trzydzieści dni przed turniejem

No to jeden księżyc i mamy igrzyska.
Miesiąc jak to mówią, taki synodyczny.
Choć krzywa sukcesu, zda się raczej niska,
Mamy nastrój dobry i komfort psychiczny.
Oto ktoś wymyślił, też w naszym imieniu,
Że najlepsza dla nas, będzie olimpiada
Taka futbolowa. Potem w uniesieniu,
Zaprosił do spółki, naszego sąsiada.
Nie pomyślał jednak jak mówią, zawczasu
Nikt. I raczej do ust, zda się nabrał wody.
Lub celowo wlał ją, w czarę pełną kwasu,
Jak to w przypowiastce o chemiku młodym.
Bowiem jak wiadomo z resztą nie od teraz
Lecz od dziejów dawnych, no i jak świat światem,
Nie lubimy żeby, sąsiad przy nas gmerał.
I nie będzie Rusin, Polakowi bratem.
Wymyślono również turnieju maskotki,
Dwie postacie dziwne o dziwnych imionach.
Będzie można z nimi zrobić sobie fotki.
To nic że pisownia, trochę pomylona.
Wpompowano również, kupę obcej kasy,
Którą najpierw sprawnie dano nam pożyczyć,
Od tych co przyjadą na piłkarskie wczasy.
No i którzy potem, będą kasę liczyć.
Tylko jeden miesiąc i sprawa magiczna,
Pierwszy raz w historii ma się bowiem zdarzyć.
Taka oto myśl jest, zda się polityczna
Żeby Slavko Slavka, nie prał znów po twarzy.
Zatem po raz trzeci, z razów już czternastu
Dwa sąsiednie kraje, jakby tak poszukać
Robią piłki turniej, gdzie wciąż jedenastu
Z każdej strony kopie. Do trzech razy sztuka.
SCRIPTUM VIII/V/MMXII

KRÓTKA RYMOWANKA - Zawsze tu i nigdzie indziej.

Uzdrowisko. Ano dziękuję.
Sal in Rabschyca.
Jeśli Cię w skrzelach kłuje
I blade, cherlawe masz lica.
Trawy, pyłki, ulice.
Domy zdrowia, za miedzą.
Beskid co kreśli okolice.
Kliszacy, górale tam siedzą.
Podhale, piyknie pytom Was.
Specyficzne miejsce na ziemi.
Kto je zna, Paryż w dupie ma,
Od zimy późnej, do wczesnej jesieni.
Góralskie zacietrzewienia
Do rany przyłóż…Ciupagą.
Bez wątpliwości cienia.
Donosem uciec przed zniewagą.
I tak się plecie i wiedzie
Od wielu podhalańskich lat
Każdy gazda jest w biedzie
Kiedy brat to wróg, a wróg to brat.
Ciężko zaiste w zdroju włodarzyć
Władza konkretna, to cudzysłów
Kadencja mija, można się sparzyć
Kiedy na rządy brak jest pomysłów.
Trzeba wiedzieć ile wziąć na bark
Łatwo stać się ofiarą sukcesu
Miasto. Dla niektórych tandetny park,
A dla innych magia i chleb z Gieesu

SCRIPTUM IV/V/MMXII

KRÓTKA RYMOWANKA - Szanty takie sobie, niedługie, niekrótkie.

Kiedy wracam z rejsu to
Kroki swe kieruje do
Mojej lubej, która mieszka tuż  przy brzegu
Ona wita czule mnie
Bo beze mnie jest jej źle
A ja myślę o chłopakach co na rufie

Ahej, aho siedem beczek rumu piją
Bo nie mają sami dokąd pójść 2x

Po tygodniu wracam znów
Do chłopaków, którzy już
Bez wyprawy i beze mnie żyć nie mogą
Już wypili beczek sześć
A w ich głowach jedna treść
Kapitanie nalej rumu i ruszamy

Ahej, aho siedem beczek rumu piją
Bo nie mają sami dokąd pójść 2x

Bosman Ba co brodę ma
W głowie pomysł, w rękach fach
Lubi wypić stągwi kilka przed podróżą
Zanim znów odważy się
By z tej łajby na ląd zejść
Musi humor mieć i pewność w sakwie nieść


Ahej, aho, siedem beczek rumu piją
Bo nie mają sami dokąd pójść 2x


Sternik Ki, tawernę ma
No i babę tam jak trza
Lecz na lądzie raczej woli krótko bawić
Jeśli więc przychodzi dzień
Kiedy z łajby trzeba zejść
Pije z żalu, na odwagę jak za dwóch


Ahej, aho, siedem beczek rumu piją
Bo nie mają sami dokąd pójść 2x


Majtek Ek ma rudy włos
Z łajbą związał własny los
Choć to przecież jest lądowy marny szczur
Kiedy blisko jest już keja
W domu czeka tylko breja
To nie kambuz ani kubryk gdzie załoga


Ahej, aho, siedem beczek rumu piją
Bo nie mają sami dokąd pójść 2x


Taka brać, proszę ja was
A z nią ubaw jest po pas
Jak tu siedzieć, kiedy wieje tylni hyz
Luba ma coś dąsa się
To jak Cirrus wróży źle
Znowu będą takie ciche dni jak Flauta.

Ahej, aho, siedem beczek rumu piją
Bo nie mają sami dokąd pójść 4x

Scriptum II/V/MMXII