KRÓTKA RYMOWANKA - Odskocznia...



Zdarza się, że czytuję gazety

Rozmaite oraz elektroniczne

Ich odpowiedniki. Konkrety

I manipulatory psychiczne.

Czasem Gutenberga znaki,

Na śmierdzącym drukiem papierze,

Przyjmują kształt nie byle jaki!

Widzę, czytam, lecz nie wierze!

Czasem też bezzapachowo,

W przestrzeni, wirtualną zwanej,

Czytuję znaki te same, na nowo.

Treści podobnej, inaczej podanej.

Zdarzyło się więc i tym razem,

Że w oczy moje, rzecz wpadła

Sportowa. Lecz z takim przekazem,

Że mina mi zrzedła, a twarz pobladła.

Oto dowiaduję się z zakłopotaniem

I nie ukrywam, zdumieniem prawie,

Że na boisku piłkarskim stanie,

Skocznia narciarska w samej Warszawie.

Ha! Myślę sobie, pomysł to klawy!

Aż w sercu, dziwne czuję ukłucia.

Mieliśmy basen, zamiast murawy,

A teraz skocznia, stanie mamucia!

Stary Warszawiak, pewnie mi powie

Że skocznia była, już w mieście kiedyś.

Przy Czarnowiejskiej na Mokotowie,

Z trzydzieści metrów miała, od biedy.

Teraz ma powstać równie niewielka

Lecz dziewięćdziesiąt ma mieć HaeS.

I tutaj ginie wątpliwość wszelka

Bo skocznie taką uda się wznieść.

A w Zakopanem, niech zamiast tego

Na Wielkiej Krokwi, piłkarze grają.

Ducha do walki mają szczerego,

Niech na rozbiegu, za piłką gnają.

Będzie napastnik niełatwo miał

Strzelić do bramki, tak by nie chybił.

A bramkarz piłkę złapać, jak chciał,

Bo się na progu za mocno wybił.

I w konsekwencji na miejscu skoczni

Będą wypasać znowu barany.

No, a w Warszawie, tam najwidoczniej,

Nadal jest bazar, dobrze nam znany.

SCRIPTUM X/I/MMXIII

KRÓTKA RYMOWANKA - Tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt cztery.





Obudziłem się w 1984 roku.
Jakoś dziwnie się czuje…
Pamiętam, że przecież tuż po zmroku,
Orwella przed snem czytuję.
Że mam naście lat, że szkoła…
Życie po wojennym stanie…
Kumpel pod oknem mnie woła,
Potem z dziewczyną spotkanie…
Rozmowy, dyskusje, plany,
Co będziemy robić za lat trzydzieści?
Jaki piękny będzie świat, nieznany,
Wolny i pozbawiony Orwellowskich treści!
Nagle się budzę,
W czterdziestolatka powłoce.
Gorącą głowę w dłoniach studzę
Zbyt krótkie były noce?
To nie sen,  to rok dwa tysiące trzynasty!
I co widzę, do jasnej cholery!?
Kac moralny, mentalny, ogromniasty!
Dzieje się?  „Tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt cztery”?

Scriptum VII/I/MMXIII