DO POLICJI
PROKURATURY
ORAZ SĄDU
LIDLA
BIEDRONKI
PONAD WSZYSTKO RZĄDU
Scriptum VII * III * MMXXIV
Kliknij odświeżanie na OICAP Z NICIKOR spowoduje to powrót na najnowszego wpisu...
DO POLICJI
PROKURATURY
ORAZ SĄDU
LIDLA
BIEDRONKI
PONAD WSZYSTKO RZĄDU
Scriptum VII * III * MMXXIV
I usiadł Pan strudzony na kamieniu przydrożnym
Bo słowo się rzekło raz - na samym początku,
A nie zabrał się jeszcze za naczelnych, dwunożnych
Mnogość miał pierwej kreacji i czynienia wątków.
Zatem siedząc tak wzdychał, miarkował koncepcje
Bo akt piąty tworzenia ku końcowi się chylił.
Gładził dłonią swą brodę by wzmocnić percepcję,
Dzień następny był ważny. Nie chciał się pomylić.
W powietrzu i wodzie, tam wszelkie stworzenie
Z projekcji w ciało zmienił i pozwolił się mnożyć,
Wybił czas na ostatnie z zamierzeń spełnienie
By sobie podobnym kogoś w końcu stworzyć.
Wybrał zatem z ziemi, glin najlepsze rodzaje
Aby w żniwo zmienić swych zamiarów przyczyny.
Gniótł, formował i sprawdzał jak istotą się staje
Postać co ją w mozole chciał ulepić z gliny.
Gdy skończył tchnął ducha w pracę z terakoty
I dumny był z dzieła, lecz niekontent w pełni…
Stwierdził, że kolejną stworzyć czas istotę,
Na obraz i podobną, by zamiar swój spełnić!
Niech nad wszelką zwierzyną twory ulepione
Panują na ziemi, w wodzie i przestworzach.
Niech nad wszelką rośliną tuż pod nieboskłonem
Pieczę mają najlepszą…Niechaj plony mnożą.
Choć posiadał świadomość swej niewątpliwości,
Że jest wszechpotężny no i wszechwiedzący,
Wszak w tej złożoności i nieskończoności
Faux pas może się zdarzyć bywa, że niechcący…
Zbierał masę plastyczną z kupek po kolei,
Z glin szlachetnych i zacnych co je przygotował.
Nie mógł ich pomylić z łajnem zwierza z kniei
Które ten niekiedy popod ściółką chował…
Zatem w przekonaniu czynów afirmacji
Stworzył rzemieślników razem z rolnikami.
Starannie dobierał glin cenne formacje
By ich nie pomylić raczej z fekaliami…
Ulepił medyków, następnie kuglarzy.
Niech dają pociechę dla ducha i ciała.
Kształty lepił, mościł, minerały ważył
i tak ludzka nacja z wolna powstawała.
Potem jak z rozpędu, jakby bez kontroli,
Ulepił celników, najemników, sędziów…
Gliny łączył z brudem, formował do woli
Bo został obornik już na podorędziu!
Zaiste dzień szòsty docierał do zmierzchu,
Już za chwilę północ miała wybić równa.
Zebrał Wszechmogący co było na wierzchu,
Tak powstał polityk. Ulepiony z gówna.
Scriptum XII/X/MMXXIII
Coś się poczułem źle.
Jakby gorzej zgoła…
Niedziela była, mówię, że
Nie pójdę do kościoła...
Tak sobie posiedziałem,
W tiwi zajrzałem w mszę,
Herbatką się rozgrzałem
Lecz wciąż się czułem źle…
A w porze obiadowej
Gdy zona barszcz podała,
To się poczułem zdrowiej
Bo rozgrzał mnie wzdłuż ciała.
Na drugie indyk był.
Smaczny niedzielny ptak.
Lecz wykwint ze mnie drwił
Bowiem straciłem smak.
Nie czułem nic zupełnie
Kubkami smakowymi.
I całkiem jakbym w wełnie
Mieszał zębami swymi.
Rodzinka wciąż w zachwycie
Pławiła się przekornie,
Im indyk znakomicie
Smakował i wybornie…
Ale ja nic niestety,
Żadnego w ustach smaku!
Jak trawa te kotlety.
Trociny po kurczaku…
I trwało to z dni parę,
Bez węchu i bez smaku...
Apetyt miałem w miarę
Jadłem więc z braku laku.
Gdy wszystko już do normy
Wróciło jak należy,
Powstał dylemat sporny
Dać sobie poziom zmierzyć?
Tak choćby z ciekawości
Lub może dla ochrony?
Albo dla wierzytelności,
Że jestem wyleczony?
Żona mnie przytuliła
Bo vis-à-vis mnie stała.
I rzecz już jasną była,
Że mamy, - przeciwciała!
Sriptum XVI/XII/MMXXI