KRÓTKA RYMOWANKA - Skąd pochodzi imię twoje...

I usiadł Pan strudzony na kamieniu przydrożnym

Bo słowo się rzekło raz - na samym początku,

A nie zabrał się jeszcze za naczelnych, dwunożnych

Mnogość miał pierwej kreacji i czynienia wątków.

Zatem siedząc tak wzdychał, miarkował koncepcje

Bo akt piąty tworzenia ku końcowi się chylił.

Gładził dłonią swą brodę by wzmocnić percepcję,

Dzień następny był ważny. Nie chciał się pomylić.

W powietrzu i wodzie, tam wszelkie stworzenie

Z projekcji w ciało zmienił i pozwolił się mnożyć,

Wybił czas na ostatnie z zamierzeń spełnienie

By sobie podobnym kogoś w końcu stworzyć.

Wybrał zatem z ziemi, glin najlepsze rodzaje

Aby w żniwo zmienić swych zamiarów przyczyny.

Gniótł, formował i sprawdzał jak istotą się staje

Postać co ją w mozole chciał ulepić z gliny.

Gdy skończył tchnął ducha w pracę z terakoty

I dumny był z dzieła, lecz niekontent w pełni…

Stwierdził, że kolejną stworzyć czas istotę,

Na obraz i podobną, by zamiar swój spełnić!

Niech nad wszelką zwierzyną twory ulepione

Panują na ziemi, w wodzie i przestworzach.

Niech nad wszelką rośliną tuż pod nieboskłonem

Pieczę mają najlepszą…Niechaj plony mnożą.

Choć posiadał świadomość swej niewątpliwości,

Że jest wszechpotężny no i wszechwiedzący,

Wszak w tej złożoności i nieskończoności

Faux pas może się zdarzyć bywa, że niechcący…

Zbierał masę plastyczną z kupek po kolei,

Z glin szlachetnych i zacnych co je przygotował.

Nie mógł ich pomylić z łajnem zwierza z kniei

Które ten niekiedy popod ściółką chował…

Zatem w przekonaniu czynów afirmacji

Stworzył rzemieślników razem z rolnikami.

Starannie dobierał glin cenne formacje

By ich nie pomylić raczej z fekaliami…

Ulepił medyków, następnie kuglarzy.

Niech dają pociechę dla ducha i ciała.

Kształty lepił, mościł, minerały ważył

i tak ludzka nacja z wolna powstawała.

Potem jak z rozpędu, jakby bez kontroli,

Ulepił celników, najemników, sędziów…

Gliny łączył z brudem, formował do woli

Bo został obornik już na podorędziu!

Zaiste dzień szòsty docierał do zmierzchu,

Już za chwilę północ miała wybić równa.

Zebrał Wszechmogący co było na wierzchu,

Tak powstał polityk. Ulepiony z gówna.

Scriptum XII/X/MMXXIII

 

KRÓTKA RYMOWANKA - Przeciwciała

Coś się poczułem źle.

Jakby gorzej zgoła…

Niedziela była, mówię, że

Nie pójdę do kościoła... 

Tak sobie posiedziałem, 

W tiwi zajrzałem w mszę, 

Herbatką się rozgrzałem

Lecz wciąż się czułem źle…

A w porze obiadowej

Gdy zona barszcz podała, 

To się poczułem zdrowiej

Bo rozgrzał mnie wzdłuż ciała.

Na drugie indyk był.

Smaczny niedzielny  ptak. 

Lecz wykwint ze mnie drwił

Bowiem straciłem smak.

Nie czułem nic zupełnie

Kubkami smakowymi. 

I całkiem jakbym w wełnie

Mieszał zębami swymi. 

Rodzinka wciąż w zachwycie

Pławiła się przekornie, 

Im indyk znakomicie

Smakował i wybornie…

Ale ja nic niestety, 

Żadnego w ustach smaku! 

Jak trawa te kotlety. 

Trociny po kurczaku…

I trwało to z dni parę, 

Bez węchu i bez smaku... 

Apetyt miałem w miarę

Jadłem więc z braku laku.

Gdy wszystko już do normy

Wróciło jak należy, 

Powstał dylemat sporny

Dać sobie poziom zmierzyć?

Tak choćby z ciekawości

Lub może dla ochrony? 

Albo dla wierzytelności,

Że jestem wyleczony?

Żona mnie przytuliła

Bo vis-à-vis mnie stała. 

I rzecz już jasną była, 

Że mamy, -  przeciwciała! 

 

Sriptum XVI/XII/MMXXI