KRÓTKA RYMOWANKA - Diabelska przysługa




Taki jeden jegomość, z Krakowa podobno.
Z tych, co jak mówią, - diabłu spod ogona wypadł.
Podczas wypoczynku w Italii, miał przygodę drobną.
Tam go bowiem funkcjonariusz, - o kasę zapytał.
No, podobno jest winien. Bo nie chciał przeprosić,
Takiego jednego, co kiedyś był, a już nie jest teraz.
Musi więc na wczasach,  trudy biedy znosić,
Ale rodacy pomogą, zrobią składkę i coś się uzbiera.
Przecież biedaczysko pieniędzy nie widzi w ogóle,
Wszystko od razu, nieuczciwy komornik zajmuje.
Razem z żoną siedzą w tych Włoszech, bidule
I żona teraz nieszczęśnika, z pensji utrzymuje.
Nie ma podobno w ogóle, już do życia środków,
Tylko wino wytrawne, pasta oraz pepperoni.
Cała charyzma i duma, zdławiona w zarodku.
Ze zgryzoty marnieje chłopina, widać jak na dłoni.
Któż mógłby przewidzieć, tak wiele kłopotów?
Taki stanu mąż, który brał udział w tworzeniu.
A bezczelnie na lotnisku prosto z samolotu
Ktoś go na pysk wyrzuca, kopem po siedzeniu.
Jednak cóż, stało się niestety, faktem smutnym.
W chlewie wiedzie prym, kto bliżej koryta.
Przy parciu na żarcie, apetyt okrutny.
Łatwo mieć na pysku odcisk od kopyta.
Pecha miał jeden taki, podobno z Krakowa
Co to jak mawiają, diabłu spod ogona wypadł.
Jaki to był diabeł można dywagować…
Licho jakieś, Boruta czy może Rokita?

KRÓTKA RYMOWANKA - Eter-nic.




Czasem przemierza neuronów sploty
Myśl przenikliwa, nadzieja słodka,
Kiedy się dość ma, głupiej roboty :
- „Na pewno wygram, w totolotka !”
A kumulacje z witryny krzyczą…
Zazwyczaj krzyk ten ma dużo zer.
Inni na wczasach się tylko byczą!
Zagraj i ty! Nie bądź frajer!
Stary samochód wygląda blado,
Przy luksusowym Beemwi…
Zachęta strzela w nas kanonadą,
I rozpościera bogactwa drzwi.
Nasz przełożony…O, tak! Mu powiem.
Więcej nie przyjdę! Takiego wała!
A przełożonej…?  A niech się dowie…!
Rzeknę by gdzieś mnie, pocałowała!
I z salonowej bryki, w mieście
Dam znaki przy pomocy dłoni.
W magicznym pozdrowienia geście,
Wszystkim! Bo wszyscy teraz, to znajomi!
Potem zasiądę w restauracji
I będę jadł i będę pił
Wykwintne trunki do kolacji.
Bawił się będę, ile sił.
A o poranku w świat wyruszę,
Aby móc dookoła świata,
Roztrwaniać zacne te fundusze.
Bo stać mnie na to, nie ma bata!
………………………………..
A może by tak, mą wygraną
Podzielić się z kimś, kto jest w biedzie…?
…………………………………………..
Jeśli podatki na drodze staną
Cóż pozostanie po całej schedzie?
I jeśli złodziej przylezie w nocy
I wszystko weźmie i jeszcze więcej?
Próżno w sąsiedztwie szukać pomocy,
Bo każdy przecież, ma lepkie ręce!
……………………………………
……………………………………
I kiedy chytry podpowie głos,
Albo chęć taka, na myśl ci przyjdzie,
By wysłać w eter swój ślepy los,
„Bo może dzisiaj coś z tego wyjdzie…”
Nie daj się zwieść. Idź do roboty!
Raczej za darmo, nikt Ci nic nie da.
Lotek podatkiem jest od głupoty,
Drogo go kupisz, a za nic sprzedasz...

Scriptum V/ VI/MMXIII