KRÓTKA RYMOWANKA - Opowieść do Mileny

Kiedy ziemia znów obróci się,
Co będzie?
Kim będziesz?
Czy wybuchać będą nadal wulkany ?
Powiedziałem Ci, że oto śpiewa ptak, że krew,
Że otwiera się kwiat
I spadają liście z drzew…


To wszystko.
Czy powiedziałem Ci już wszystko?

Kiedy twarz bruzdami zryje mnie,
Jak będzie?
Kim będziesz?
Czy na ścianie będzie wisiał krzyż drewniany?
Powiedziałem Ci, że brzask, że zmierzch,
Że przytula się świat
I że serce, rozsądkowi wbrew…

To wszystko.
Czy powiedziałem Ci już wszystko?

Kiedy ziemia znów obróci się,
Co będzie?
Kim będziesz?
Czy ogień błyśnie nadal niepojmany?
Powiedziałem Ci, że płacz, że śmiech,
Wody smak,
Że wędrówka kołem toczy się…

To wszystko…
Czy powiedziałem Ci już wszystko?

Dał mi Ciebie wielki Manitu,
Bym zrozumieć jego zamiar mógł,
Od fal morza, aż do wzgórz,
Zanim blisko i daleko, podadzą sobie ręce...
Nim przekroczę ten ostatni próg,
Opowiadam, że jest dobry Bóg,
Opowiadam, że jest wiele dróg...
Dzieciom Twoim powiesz to i jeszcze więcej...
Scriptum XXIII/X/MMXVII

KRÓTKA RYMOWANKA - Wśród nocnej ciszy...



Wolno zwlókł się z łóżka. Dłońmi przetarł twarz,
Palcami wygładził  zmęczone powieki.
Ranek często zdradzał długi  życia staż,
Natręctwo  budzenia, nim zaśnie na wieki…
Zawsze w takich chwilach był w pewnej rozterce,
Co też dzień przyniesie, czy będzie marzeniem?
Dzisiaj ciut inaczej,  bo to po… Pasterce…
Wolne! Bez roboty! Boże Narodzenie…!
. . . . . . . . . . . . . . . .
Skierował swe kroki prosto do łazienki,
Gdzie w wody strumieniu znalazł radość życia.
Za oknem jak zwykle,  nikły blask jutrzenki,
Codzienny towarzysz, codziennego bycia…
Entuzjazmu pełen, nieco odświeżony,
W swej porannej kawie znalazł ukojenie.
Włączył telewizor, by w medialne szpony
Dać się porwać znowu. Przysłowiowy jeleń!

Jak zwykle, codzienne przeglądanie niusów,
Rozpoczął od stacji nonkonformistycznych,
Żeby pośród wszelkich plusów i minusów,
Utkać  w świadomości, swój pogląd logiczny.
We  wszystkich kanałach, ku jego zdziwieniu,
Ticker na czerwono, wrzeszczał wprost z ekranu!
Kompilacja stacji,  ramię przy ramieniu,
Żonglowała kwestią na temat  islamu…

Zeszłej nocy bowiem, podczas celebracji
Cudownych narodzin dziecięcia bożego,
Setka samobójców o ciemnej karnacji,
Odpaliła bomby, w imię boga swego.
Sto pasów szahida o tej samej porze,
Rozerwało w  strzępy liczne wiernych rzędy,
Kiedy w stu kościołach, w Narodzenie Boże
Modlili się wszyscy,  śpiewając kolędy!

Informacje biły tragiczną narracją!
Spikerzy twierdzili, że są  blisko zdarzeń…
Jedni kierowani względną dyplomacją,
Inni sfrustrowani od nadmiaru wrażeń…
Podawali liczbę  ofiar, oraz zniszczeń,
Genezę wydarzeń i interpretacje.
W kadrach umieszczali przeraźliwe  zgliszcze,
Snuli komentarze oraz dywagacje…()
. . . . . . . . . . .
Dłonią wcisnął przycisk od TV pilota.
Ekran błyskiem, skończył swoją złą emisję,
Czarny display milczał  o wszystkich kłopotach
I cisza świąteczna przejęła transmisję.
Za oknami pokoju śnieg wirował miarowo…
Drzewa rozkładały puchate ramiona…
Lampki na choince lśniły kolorowo,
Oświetlając bombek zwisające grona…


. . . . . . . . . . . 


Ciszę przerwał łomot, ktoś w drzwi uderzał!
I krzyki stanowcze w języku gardłowym!
To chyba arabski myślał, nie dowierzał…!
Nowa sytuacja, wymiar całkiem nowy…!
Wyważono drzwi! Z wrzaskiem grupa ludzi
Wbiegła do pokoju. Myślał, że to wizja!
Płać podatek kurwa! I już  się nie łudził,
Nim stał się ofiarą,  to usłyszał, - Dżizja!

Scriptum V/X/MMXVII