Wywiesiłem z okna w piątek wieczorem
Flagę narodową. Załopotała na ścianie.
Między kolacją, kąpielą i telewizorem.
Biało - czerwone - kolorów zgranie.
Jedyna w okolicy, a domów ze trzysta,
Załopotała, uszyta przez moją matkę!
Ja, zwyrodniały Polak, czyli nazista,
Czelność miałem i nie lada gratkę,
Dziesiątego listopada wywiesić flagę.
Żeby jedenastego, w oczy raziła od rana.
Zebrałem się na prymitywną odwagę.
Jakaż to demoralizacja nieokiełznana!
Scriptum
XII/XI/ MMXVII diei dominici
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz