KRÓTKA RYMOWANKA - Wiemy wszystko.


Dotarł raz list do gościa pewnego.
Jakby z urzędu  adresowany.
Nic raczej chyba, nadzwyczajnego.
Jednak tak dziwnie jakoś, pisany.
Cała zawartość, to kartka biała.
Z napisem krótkim, w rogu gdzieś nisko
Treść pisma tego, mniej więcej brzmiała:
„To już jest koniec. My wiemy wszystko”
Włosy stanęły mu dęba niestety.
Po przeczytaniu. Był mocno spocony.
Spakował wszystkie potrzebne bzdety.
A list pozostawił gdzieś, roztargniony.
Wybiegł z bagażem w ciemną noc parną.
Byle najdalej od znanych stref.
Może się uda i go nie zgarną.
Serce dudniło i drgała brew.
A późnym rankiem gdy wstała żona.
Kiedy szukała gdzieś zapalniczki.
Nieobecnością męża zdziwiona.
Ręką sięgnęła do kosmetyczki.
Pośród kobiecych wielu szpargałów.
Gdzie swej podpałki wiernie szukała.
Wzrok jej przykuwać zaczął pomału,
List w kosmetyczce. I kartka biała.
Kiedy zdziwiona tekst przeczytała,
Była w rozterce i płaczu blisko.
Ta sama treść z kartki krzyczała:
„To już jest koniec. My wiemy wszystko”
Rany! Krzyknęła. I przerażona
Pobiegła prosto do adwokata.
On był kochankiem, kochanką ona.
Zrób coś mój miły. Inaczej krata!
Mecenas chwycił kartkę z powagą.
No i przeraził się nagle, chłopisko
Gdy w piśmie ujrzał tę prawdę nagą:
„To już jest koniec, My wiemy wszystko”
Wyrzucił dziewczę ze swej kancelarii.
Stwierdził, że koniec, że się nie znają.
I cały w dreszczach, jakby w malarii,
Czmychnął swym porsche, gdzieś w dal jak zając.
Kartkę na biurku w biurze zostawił
Kiedy w pośpiechu pakował dziady.
A biskup jeden co w mieście bawił,
Akurat prawnej szukał porady.
Do kancelarii dotarł tej właśnie
Gdy w pozdrowieniu skinął stażystkom
Na biurku kartkę, niech piorun trzaśnie,
Znalazł o treści: My wiemy wszystko.
Poczuł, że nagle strach go zalewa
No i obawa dziwna w nim wzbiera
A, że  nad życiem swym ubolewał
List posłał gońcem wprost do premiera.
Ten gdy otrzymał przesyłkę z kurii.
Od tych co nieba najbliżej siedzą.
Przerażającej poddał się furii:
To już jest koniec. O wszystkim wiedzą.
Skorzystał zaraz z gorącej linii.
No i połączył się z prezydentem.
Składam dymisję, niech rządzą inni…
I zaraz zajął się testamentem.
Prezydent jak mógł, najszybciej przybył,
Do kancelarii tego premiera.
Puste pokoje, premier gdzieś wybył.
Na stole kartka i prawda szczera:
„To już jest koniec. My wiemy wszystko”
Poczuł jak pot mu spływa po karku.
Znalazł pistolet w szufladzie blisko.
Wyciągnął wódkę z pełnego barku,
Zapalił szluga, wypił jednego.
Kartkę z napisem w dłoni wymielił.
Przyłożył lufę do czoła swego.
 I prosto w łeb swój, z broni wystrzelił…

SCRIPTUM XX/VII/MMXII

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

rewelacyjne :)

Anonimowy pisze...

mam list w skrzynce i teraz niewiem czy go przeczytać :-)

OICAP Z NICIKOR pisze...

;-)...Czytaj, może to od dziewczyny...

Anonimowy pisze...

Kiedy wydasz to drukiem? Niewielu teraz charakteryzuje się tak oryginalnym i wprawnym piórem.Prawdę powiadam!

OICAP Z NICIKOR pisze...

EEEE,tam....