KRÓTKA RYMOWANKA - Piosenka o zdrojowym urzędzie pocztowym


Tak to już czasem w życiu bywa,
Że raz, choć przy ściśnięciu warg,
Coś z wnętrza się na świat wyrywa.
Choć to nie jarmark jest, ni targ.
Zmienia się nagle cukru krzywa.
Ciśnienie rośnie jak kożuch mleka.
Na świat wychodzi inwektywa,
Wtedy gdy właśnie człek się wścieka.

Bo taka  poczta, moi mili.
Urząd w miasteczku gdzie jest park.
Ty z listem bieżysz i po chwili
Kłuje cię w sercu, ciśnie bark.
Pani w okienku patrzy na cię,
Jak w przezroczystą, głęboką dal.
Jest w tym urzędzie na etacie,
Lecz jak na wyspie pośród fal.
Kolejka tworzy się do drzwi.
Pani z okienka właśnie musi
Opuścić krzesło, wstaje i
Bieży gdzieś w dal, a ty się dusisz.
Czekają listy, zegar tyka.
Okienko obok tylko paczki
Przyjmuje, no i się zamyka
Jeśli w nim zechcesz kupić znaczki.

Zmienia się nagle cukru krzywa
Ciśnienie rośnie jak kożuch mleka
Na świat wychodzi inwektywa
Wtedy gdy właśnie człek się wścieka

Minuty płyną, a Ty czekasz.
Zaciskasz wargi, nie bez racji.
Jeszcze cierpliwie, nie narzekasz,
Na brak kompletny organizacji.
I tak godzinę z minutami.
By wysłać tylko jeden liścik.
Stoisz jak ciul, między ciulami,
Wierząc, że w końcu sen się ziści.
I, że łaskawie miła pani,
Z twoją przesyłką się upora.
I że obsłuży wszystkich drani,
Co to przyleźli w złych humorach.
Pocztowy urząd w mieście zdroju
Gdzie zdrowie pierwsze miejsce ma.
Się  nie denerwuj gdy w spokoju,
Chcesz jeszcze przeżyć parę lat.

Zmienia się nagle cukru krzywa
Ciśnienie rośnie jak kożuch mleka
Na świat wychodzi inwektywa
No bo jak tutaj się nie wściekać?

SCRIPTUM  XVII/III/MMXII

Brak komentarzy: