Widziałem chłopaka, który jechał na rowerze…
I grupkę turystów, z fajkami i plecakami.
Dziewczynę fajną, na różnokolorowym skuterze
I rodzinkę dwa plus trzy, przy sklepie z lodami.
Twarze widziałem. Uczesania. I cukrową watę.
Kosiarki w ogródkach, dmuchane piłki i baseny…
Imprezę wieczorną u kogoś, kto miał wolną chatę
I przez okno w kuchni, staruszkę. Konfitury i dżemy.
Słyszałem dyskusję o niczym, zapewne polityczną…
Konkurs jakiś w telewizji, z aplauzem i brawami…
Alejkę w parku z przechodniami, pachnącą, liryczną...
I polanę na szlaku z juhasem i owieczkami.
Płot ktoś malował, na uszach miał słuchawki…
Skrzynki z browarem, przywiózł kierowca do baru.
Plac zabaw widziałem, zjeżdżalnie, drabinki, huśtawki…
I kobietę z warzywami, która wracała z bazaru.
Widziałem niebo letnie, księżyce i słońca.
Psa, który chrapał i mówił przez sen…
Miłość prawdziwą od początku do końca.
Noc zaspaną i obudzony dzień.
Czym jest wolność? Pytał mnie we śnie, nachalnie…
Czemu szukasz?!
...Wolność jest wtedy... Kiedy jest normalnie...
Taki prosty morał... A z niego nauka...
SCRIPTUM VII/V/MMXIV
1 komentarz:
wiem, że o mnie pamiętasz, a ja lubię czytać Twoje teksty
Prześlij komentarz