KRÓTKA RYMOWANKA - Piosenka: Servus Slavica.



Tylko stąpać po łące oczywistej.
Dmuchawce łapać konwencjonalnie.
Czerpać ze źródeł intencji czystej.
I decydować sam Generalnie
Tylko uśmiechać się do szczerości.
Dmuchać na trawie piosnki realnie.
Kolory barwić wobec szarości.
I decydować sam Generalnie.
Budzić się rano, wieczorem drzemać.
Tendencje mijać dane nachalnie.
Tylko odróżniać prawdę i schemat.
I decydować samGeneralnie.
Dowolnie pływać wybranym prądem.
Zamiary równać sile witalnej.
Opinie mierzyć swoim poglądem.
I decydować samGeneralnie.
Chcę tylko wyspy, drewna na opał.
Swobody w sensie minimalnym.
Tymczasem wodzi mnie Europa.
Na sznurze neokolonialnym.

Scriptum XXIX/I/MMXV

KRÓTKA RYMOWANKA - Scenariusz


Zbliża się, już ją widać, nadchodzi i w dołku łapie.
Straszna rzecz, nie komiks, nie film, nie gra efpees...
Totalny rozpierdol, granda na każdym etapie,
Wojna nie na niby, prawdziwa taka, straszna rzecz.
..............................
Oto niemowlę, bezpiecznie zwinięte w kobietę
Zapach cynamonu, muzyczka, ciepła barwa, sielanka...
Pies na dywanie chrapie, mężczyzna czyta gazetę.
Lampka wina, kominek, herbata w gorących filiżankach.
..............................
Świst! Dziura w głowie, kobieta pyta, nagle krzyczy!
Gazeta spada, krew na dywanie, pies się zrywa,
Płacz, skowyt, wrzask spuszczony ze smyczy!
Ściana, wali się sufit, ciemność wszystko przykrywa.
Dziurawy dom, odrąbany dach, topi się auto na ulicy...
Kobieta czołga się, gubi świadomość niemowlęcia.
Wypchnięta podmuchem, druzgocze kość potylicy.
Płacz dziecka, pies, dym, mózg, modlitwy, zaklęcia...
................................
Telewizory, głowy gadające ratunku, powietrza ratunku.
Smród palonej gumy, śmieci, zwłoki, minuty, godziny...
Nadzieja, rząd wyśle żołnierzy, z pewnością trwa na posterunku.
Pomocy, ludzie linczowani, rozrywani przez czołgowe miny...
Rozmowy, podobno prezydent płynie, już jest w drodze.
Tylko morskie połączenia możliwe, jeszcze są bezpieczne.
Rozbite witryny, mięso ludzkie, gorycz zatopiona w trwodze.
Nadzieja, rząd wyśle żołnierzy, bierne czekanie zbyteczne...
..............................
Statek, fale podmuch lekkiej bryzy, pokład, zabawa...
Nagie kurwy wśród dyplomatów w garniturach.
Dostojnicy, frasunek nad konfliktem, poważna sprawa...
Bezpieczne miejsce, morze, ochrona lotnicza w chmurach.
Co rusz, ktoś wymiotuje, żarcie, alkohol, morska choroba...
Kurwy i kilku ministrów, orgia w koi prezydenta...
Wóda, kokaina, bicze, co komu się podoba...
Plątanina jęków, sromów, członków armia nadęta...
................................
Prezydent wychodzi na pokład, chwieje się, przechyla.
Koszula, guziki zerwane, dłoń, skarpetka, nagie łono...
Puszcza pawia, pochylony upada, jedna chwila...
Powstajegestykuluje, chce by mu mówić pozwolono.
..............................
Spogląda przed siebie, w oddali goreje czerwona pożoga...
Wszyscy milkną, powaga, konsternacja, choć zalani w trupa!
Wskazuje butelką niedopitą przed siebie, ledwo stoi na nogach
I powiada wzniośle, uroczyste słowa:            
             Chuj...  Dupa i...  Kamieni kupa...

Scriptum XVI/I/MMXV